Do gwiazd-Brandon Sanderson
Mówią, że mamy spełniać marzenia. Wyznaczać cele i do nich dążyć. Szukać drzwi do kariery i samospełnienia. Tylko co zrobić, gdy te drzwi już na starcie są zamknięte i okryte grzechem cudzych błędów?
Spensa nie żyje w ciekawych czasach. Jej świat od wieków atakowany jest przez wrogów. Tymi obecnymi są Krellowie. Dziewczyna chciałaby wspomóc swoich i zostać częścią załogi broniącej ich świat. Niestety ludzie wciąż pamiętają, że jej ojciec jest dezerterem, który swoim zachowaniem zagroził całej społeczności. Jak więc spełnić swoje marzenia o zostaniu pilotem, gdy każdy patrzy na nią nieprzychylnie, przez pryzmat czynów rodzica?
Wrogowie podwajają swoje szeregi, a ich ataki stają się groźniejsze. To szansa dla Spensy, by stać się pilotem eskadry myśliwców i nareszcie spełnić marzenia. Rozpaczliwa walka ludzkości o przetrwanie trwa. Kto będzie zwycięzcą tego starcia?
Nie wiem czy jest jakiś miłośnik fantastyki, któremu obce byłoby nazwisko Brandona Sandersona. Swego czasu jego powieści sprawiały, że zarywałam noce i ciężko było mi wracać do rzeczywistości. A jak było z Do gwiazd?
Lekkość w kreacji postaci i tworzeniu niezwykłych światów to jego domena. W inteligentny i porywający sposób tworzy, doświadcza swoich bohaterów i udowadnia założone cele. Każda z jego historii wydaje się żywa, postaci swoją różnorodnością i naturalnością od pierwszych słów zyskują przychylność czytelnika. To co przychodzi tak łatwo trzeba jednak utrzymać i choć nie są idealni, potrafią się obronić i zachęcić do śledzenia ich losów.
Do gwiazd spełniło moje oczekiwania. Fabuła porwała mnie z siłą porównywalną do tego z myśliwca, który był marzeniem Spensy. Całość nabiera rozpędu wraz z wstąpieniem dziewczyny do akademii lotniczej i wzmożonej liczbie ataków na jej świat. Choć momentami bywa naiwnie i prosto, to całość broni się szybkością akcji i tym jak narasta w niej magia. Wszak to dopiero początek opowieści, która skierowana jest głównie do młodych miłośników gatunku.
Można by się przyczepić do nieścisłości, zbyt szybkiej nauki czy dialogów, które czasem są banalne. Do gwiazd pomimo tych niedociągnięć wciąż przyciąga. Czyta się ją niezwykle przyjemnie i szybko. Technicznie wszystko jest jak należy. Autor broni się pomysłem i lekkością pióra, które potrafi przyciągnąć i utrzymać zainteresowanie. Mam wrażenie, że to wstęp do czegoś, co zmieni nie tylko jakże młodych bohaterów, ale i zaskoczy czytelnika, który jeszcze nie wie jak ciekawą podróż do gwiazd odbywa.