Upiór w ruderze
Marta wśród książek,  Recenzje

Upiór w ruderze-Andrzej Pilipiuk

Anioł Stróż. Postać skryta za mgłą domysłów i wierzeń, czasami musi się nieźle natrudzić, by ochronić swoich podopiecznych. Bywa jednak i tak, że czeka już tylko na sąd ostateczny, na którym to wyznaczy karę za wszelkie przewinienia. Kto by nie skorzystał z takiej okazji?

 

Panienki Liszkowskie i ich służka nie miały pojęcia, że niewinna i podyktowana znudzeniem zabawa oznaczać będzie ich koniec na ziemskim padole. Gdy trzy mało rozgarnięte niewiasty trafiają przed oblicze swojego Anioła Stróża, ten pokrótce przytacza im ich grzeszki i niecne uczynki i wyznacza pokutę. Odpracowywać ją będą nie gdzie indziej, a we własnym pałacu.

Kilkaset lat życia, nowych mieszkańców i historii, na której tle toczą się ich losy. Lukrecja i Kornelia wraz ze swą służką muszą wieść swoje życie jako duchy i zamieszkiwać swoje dawne włości, czyli pałac w Liszkowie. Co się zmienia na przestrzeni lat i co ukrywać będą mury posiadłości? Zmarłe szlachcianki wcale nie będą miały zbyt łatwo, wszak kto by się cieszył na prawie pięć wieków aresztu domowego.

 

To nie pierwsze spotkanie z prozą Pilipiuka. Wcześniej zaczytywałam się w jego dziełach krótszych i dłuższych, wciąż na nowo odkrywając jego twórczość. Upiór w ruderze skusił mnie okładką, obietnicą lekkiego pióra i szerokim przekrojem czasowym powieści. Czy to był strzał w dziesiątkę?

Od pierwszych stron powieść niemalże mnie pochłonęła. Nic nie było w stanie odciągnąć mnie od losów panien Liszkowskich i kolejno występujących zdarzeń obrazujących ich losy, a właściwie karę za grzechy. Areszt domowy nabrał całkowicie nowego wydźwięku. To jakich cech użył autor podczas tworzenia swoich postaci, ma nie małe znaczenie. Są charakterystyczni, zmieniają się na przestrzeni lat i wielu wydarzeń. Łatwo się z nimi zżyć i z przyjemnością śledzić ich losy.

Konstrukcja opowieści nie jest skomplikowana. Napisana prostym językiem, świetnie wpisuje się w tło historyczne. Burzliwe losy mieszkańców pałacu i zmieniająca się historyczna aura okraszone są satyrą, z której autor słynie. Jego zabawy historią, formą i bohaterami sprawdzają się tu znakomicie. Wszystko współgra chronologicznie. Wydarzenia noszą znamiona czasów, pojawiające się postaci podkreślają dany okres historii swym zachowaniem. Nie można też zapomnieć o ilustracjach Andrzeja Łaskiego, które cieszą oko i wspomagają wyobraźnie czytelnika. To świetna kreska, która współgra idealnie z całością.

 

Bohaterowie i historia, czyli co skusi was najmocniej.

 

Upiór w ruderze zapada w pamięć w dwóch aspektach. Ideologii, przedstawianej niezwykle realnie i przystępnie oraz postaci. Czytelnik nie ma problemu, by wczuć się w całą historię, gdyż autor zadbał o lekkość, prostotę i autentyczność. Pilipiuk jak nikt inny potrafi przyciągnąć czytelnika, skusić go formą i humorem, jakiego nie znajdziesz nigdzie indziej.

Tym razem nie tylko dostajemy starego mistrza, ale i nowe spojrzenie na pisanie i tworzenie postaci. Upiór w ruderze nie pozwoli wam się zgubić. Wszystko spisane chronologicznie prowadzi nas poprzez czasy zabawne i mroczne. To wszystko okraszone satyrą, w której autor odnajduje się od zawsze, to dla czytelnika uczta. Nie ma się do czego przyczepić. Całość wciąga, historycznie jest bez zarzutu, a i zabawa okazała się jedną z lepszych w moim czytelniczym życiu. Upiór w ruderze broni się całkiem nieźle. Fani twórczości autora z pewnością będą uradowani.

 

Ocena:

osiem czarnych kruków stanowiących ocenę książki

Tytuł: Upiór w ruderze
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawca: Fabryka słów
Liczba stron:376
ISBN:9788379645749
Data wydania:19 czerwca 2020

Recenzja ukazała się na stronie DużeKa.pl

Książki stanowią dla mnie całodobową dostawę tlenu. Staram się zarażać swoją pasją każdego kto tylko wejdzie na moją orbitę. Dusza przepełniona fantastyką, serce bijące w rytm romansów, rozum łaknący zagadek i akcji. Od niedawna fanka literatury dziecięcej.

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *