121 łez-I.M. Darkss
Ile bólu, nieszczęść i zła uderzającego z ogromną siłą jest w stanie wytrzymać jedna osoba? Negatywne emocje rozrastają się do wielkich rozmiarów, zżerają nas od środka, nie dając szansy na podniesienie się z kolan po porażce. Pozwolisz się uratować?
Emily to piękna, młody kobieta z dobrze sytuowanego domu, w którym zamiast miłości i wsparcia otrzymać mogła tylko chłód i brak akceptacji. Życie jej nie rozpieszcza, a problemy emocjonalne spowodowane sytuacją w domu wciąż się pogłębiają. Jednym z czynników takiego stanu jest również jej związek z Deksem. Pozornie udana relacja z cudownym mężczyzną zaczyna się kruszyć, gdy dziewczyna czuje się zniszczona nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Jej partner jest draniem i psychopatą nieznoszącym sprzeciwu. Karze Emily na wiele sposobów. Brutalne traktowanie miesza z dręczeniem psychicznym. Zmusza do samodzielnego zadawania sobie bólu.
121 cięć zmieniających się w blizny, które już zawsze mają jej przypominać o tym, kim jest w jego oczach. Emily postanawia skończyć z tym raz na zawsze, wybierając jedyną słuszną, według niej drogę. Skok z mostu miał przynieść ulgę i wieczne szczęście, wtedy też pojawia się mężczyzna o obłędnych oczach, który skacze jej na ratunek. Dziewczyna ucieka jednak ze szpitala, nie dając szansy Derekowi by choć trochę ją poznał. Rok później ich drogi ponownie się krzyżują. Tym razem Emily ratuje swojego wybawcę i spotyka się z nim na podwójnej randce. Wtedy to nie on był jej partnerem, ale czy los nie łączy ich ścieżek z jakiegoś powodu?
Niewielka iskierka, jedno spojrzenie i kilka słów o powieści spod pióra I.M. Darkss, tyle wystarczy, żeby sięgnąć po kolejny tytuł w jej dorobku, ale czy okaże się strzałem w dziesiątkę?
Mam słabość do sposobu, w jaki autorka tworzy swoje postaci. Jakby niemal cali składali się z przeżyć i emocji, które targają ich umysłem. W każdym przypadku potrafiłam się wczuć w to, co działo się w ich głowach i stać się częścią ich historii. Tym razem nie było inaczej. Od pierwszych stron chłonęłam każdą łzę, złość, ból, ale i uśmiech, szybsze bicie serca i przemożną chęć odnalezienia spokoju.
Emily przeżyła piekło i chciała się z niego wyrwać w jedyny możliwy sposób. Pozbawiona prawdziwej miłości i wsparcia, każdego dnia była bliżej decyzji, która paradoksalnie odmieniła jej życie. Los bywa przewrotny. Na jej drodze stawia Dereka, który stanie się jej wybawcą. Ich perypetie i kolejne spotkania napełniać będą, wasze serca nadzieją i lękiem, o własne serce. 121 łez zaskakuje mocą emocji, z których zostało utkane. Autorka zabiera nas w podróż niezwykle realną i bolesną. Do świata, w którym brutalność miesza się widmem dobrych chwil.
Rana po ranie uświadamiamy sobie, jak złe i destrukcyjne uczucie przypadło w udziale Emily. Niezdrowe łaknienie miłości i zrozumienia popycha ją w ręce człowieka najgorszego sortu. Wilk w owczej skórze, który ma nieposzlakowaną opinię w środowisku, lecz zmienia się dopiero przy zamkniętych drzwiach. Porażająca realność tej sytuacji uderza niemal natychmiast, a uczucie niesprawiedliwości towarzyszy nam niemal cały czas.
Bohaterowie i zakręty losu.
121 łez to przede wszystkim Emily, która została pozbawiona zdrowej i ciepłej miłości. Jej próby dostosowania się do wymagań rodziców, a potem partnera popychały ją w niebyt i doliny nieszczęścia. Łaknąca miłości, akceptacji i ciepła nie potrafiła uwierzyć w swoją wartość i wyjść z uzależnienia, jakim był dla niej jej związek. Derek pojawia się w jej życiu w najgorszym momencie, staje się jej kotwicą, która zatrzymuje ją na tym świecie, zmusza do zmian.
Dobrze, że ich relacja rozwija się powoli, przypominając niespiesznie rozwijający się kwiat, który by ukazać swoje piękno, potrzebuje wielu czynników. Derek uwiódł mnie czułością, empatią i zawodowym profesjonalizmem. Troskliwy, cierpliwy i konsekwentny w stosunku do ocalonej przez siebie kobiety, stara się dotrzeć do jej wnętrza. By tego dokonać, musi pokonać mur naznaczony bliznami.
Cierpienie czy miłość?
121 łez zachwyca fabułą, stylem, który wypiera nas emocjonalnie i skłania do przemyśleń. Droga, którą musi pokonać Emily, by odzyskać to, co najcenniejsze, czyli siebie, pochłonie was bez reszty, krusząc serce i wyciskając łzy. Kreacja bohaterów przykuje uwagę na długo. Ja sama czułam nadzieje, strach, ból i całe morze złości analizując raz po raz czytane sceny. Tak żywe emocje wywołał realizm przedstawionych postaci, z którymi przyjdzie wam tę historię przeżyć.
To powieść o szukaniu siły, o bólu, który niszczy nas niespiesznie i bliznach, jakie nosimy w sobie na zawsze. 121 łez pokazuje, jak wielki wpływ ma na nas wychowanie, związek. Autorka skupia się na szkodach, jakie niesie za sobą toksyczna relacja i uświadamia nas, jak łatwo jest oceniać z boku. Udowadnia, że ból nosimy w sobie, dławimy łzy i milczymy, krzycząc całą duszą.
121 łez utkanych ze skrajnych emocji czeka na każdego, kto chce poznać opowieść realną, bolesną i zagmatwaną, aczkolwiek pełną nadziei i ciepła uczuć, które są stanie otrzeć każdą łzę. Powieść mną wstrząsnęła i na długo zapadnie w pamięć.