Miasto Mafii-Kinga Litkowiec
Czasem strach paraliżuje nasze zmysły, odbiera mowę i przytwierdza nas do miejsca, w którym stoimy. Choć wiemy, że uratować może nas tylko ucieczka, niczym ćmy lgniemy tam, gdzie czeka źródło niebezpieczeństwa. Lęk ustępuje fascynacji, a instynkt zagłuszony zostaje przez magnetyczne przyciąganie. Odnajdziemy spokój, czy powoli damy się spalić?
Emma chciała zostawić za sobą trudną przeszłość. Przeprowadzka do Randall miała dać jej oddech i wymarzony spokój. Paradoksalnie trafia tam, gdzie mafia rządzi niemalże każdą dzielnicą, a strach innych unosi się w powietrzu. Wiele osób opuściło miasto, jednak ona została. Każdego dnia w drodze do pracy z fascynacją przyglądała się ich domom, nie wiedząc, że sama stała się obiektem obserwacji Arthura Rossi, szefa mafijnej rodziny.
Gdy kobieta znalazła się w złym miejscu i czasie, Arthur w końcu zdobył pretekst, by się do niej zbliżyć. Emma stanie z nimi oko w oko i pozna ich sposób działania. Czy to sprawi, że wycofa się i zaszyje się w swoim spokojnym życiu? On dał jej wybór, pozwolił odejść, tylko czy Ona tego chce? Igranie z mafią jest niebezpieczne, a z jej szefem skrajnie głupie, ale co zrobić, gdy rozum nie współgra z sercem?
Miasto mafii skusiło mnie na Wattpadzie, więc gdy jakiś czas później okazało się, że mogę ponownie przeżyć tę historię jeszcze raz, w papierze, nie wahałam się ani chwili. Czym skusiła mnie powieść Kingi Litkowiec?
Ostatnio na rynku czytelniczym przeżywamy wysyp powieści z mafią w tle. Łatwo wpaść więc w pułapkę powtarzalności, gdzie schemat goni schemat, a bohaterowie są nijacy. Miasto mafii ma coś w sobie, co pozwala śmiało stwierdzić, że lektura tejże powieści jest niezwykle przyjemna i pełna emocji. Autorka już na wstępie kusi niedostępnymi mężczyznami, którzy niebezpieczeństwo spijają na śniadanie, jednak im dalej w las, tym bohaterowie nabierają głębi i choć wciąż spowici mrokiem, to otulają kobiece serce miłością i fascynacją.
Tak, w pełni rozumiem pobudki, jakimi kierowała się główna bohaterka, choć czasem jej głupie zachowanie raziło w oczy, to w ogólnym rozrachunku dało się ją polubić i z ciekawością śledzić jej życie i wybory, których dokonywała. Miasto mafii to jednak nie tylko Emma i Arthur. Strasznie żałuje, że postać Lukasa była tak zepchnięta na margines, ale cóż zawsze można pomarzyć o jego losach w odrębnej powieści.
Nie tylko z miłości serca zabiją tu mocniej, bowiem autorka zagwarantowała swoim czytelnikom całą masę emocji i wydarzeń zapierających dech w piersi. Torturowanie, handel żywym towarem, morderstwa, ogromne pieniądze i seks tworzą niesamowitą mieszankę, którą Kinga Litkowiec za sprawą słów przedstawiła nam w niezwykle barwnym stylu. Miasto mafii nie zaskakuje finałem, ale wciąga czytelnika w swój świat na długie godziny. Pokazuje, jak cienka jest granica między dobrem i złem a przede wszystkim, jak łatwo jest ją stawiać z daleka. Czy świat mafijnych porachunków to odpowiednie fundamenty pod związek?
On dał jej odejść, lecz ona zapomniała, jak to jest iść bez wsparcia jego ramienia…
Chemia i niebezpieczeństwo to połączenie udaje się niemalże za każdym razem, jednak łatwo przedobrzyć w niektórych elementach. Na szczęście Miasto mafii ustrzegło się nudy. Wciągająca, emocjonalna i jakże gorąca opowieść o władzy, uczuciu i rozumie, wbrew któremu podążamy za głosem serca.
Całość napisana płynnym i pełnym realizmu językiem, który świetnie współgra z fabułą. Jedyne niedociągnięcia, jakie dostrzegam w tej historii, to za mało Lukasa i dość męczący charakter Oliwii. Na szczęście te lekkie rysy nie są w stanie zniszczyć sedna tej historii, która jest świetnie napisaną powieścią mafijną, którą polecam miłośniczkom mocnych wrażeń.
Ocena:
Jeden komentarz
Grazyna st.
Lubię takie powieści. Chciałabym przeczytać. Recenzja i ta śliczna fotka są super.