Różdżka z Fershey-Marcin Hybel
Magia. Wielu marzy, by jej istnienie stało się prawdą. Kto nie chciałby odmieniać swojej codzienności jednym machnięciem magicznej różdżki. Tylko czy nawet w świecie pełnym magii, korzystanie z niej nie niesie za sobą żadnych konsekwencji?
Kiedyś w czasach tak zamierzchłych, że magia była czymś powszechnym, rzucanie zaklęć wiązało się ze sporym ryzykiem. Czary nie tylko były mało trwałe, ale i często niosły za sobą konsekwencje. Sposobem na okiełznanie tejże siły miała być magiczna różdżka. Jej wynalazcą okazał się siedemnastoletni Magnus mieszkający w Fershey. Chłopak był niezwykle pilnym uczniem, jednak równie często wpadał w kłopoty.
Podobnie było w dniu, w którym dokonał wielkiego odkrycia. Magnus bowiem uciekał wtedy przed szajką przestępców. Gdy podczas umykania z rąk niebezpieczeństwa, chłopak chciał rzucić czar, który miał cofnąć go w czasie o kilka godzin, coś poszło nie tak. Nagle Magnus znalazł się w czasach obecnych, a jego różdżka trafiła wprost do pyska wilczura należącego do dzieci państwa McGawinów, Megan i Patricka. Czy wszystko wróci na swoje miejsce? A może magia w teraźniejszości narobi sporych szkód?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Marcina Hybla, jednak zdradzę wam już teraz, że nie ostatnie. Do tej pory magia, różdżki i zaklęcia były domeną innego młodego chłopca, ale czyż nie może się to zmienić. Co więc skrywa Różdżka z Fershey?
To pełna pomyłek i humoru historia, która wciąga w swe czeluści od pierwszych stron. Autor posługuje się swym piórem świetnie, fundując czytelnikowi opowieść realną, zabawną i klimatyczną. To, co od razu rzuca się w oczy to właśnie wysoko rozwinięty realizm czasów przedstawionych w powieści. Nie ważne czy XI wiek, czy XXI. Czytelnik od razu wczuje się w klimat panujący w powieści w danym momencie i z ciekawością zatopi się w fabule, która nieraz rozbawi do łez i nie da się nudzić podczas lektury.
Nie inaczej ma się sytuacja z bohaterami. Ich kreacja trafia w punkt. Każdy osobnik pojawiający się, choć na moment odznacza się dużą oryginalnością i wyrazistym charakterem. Z pewnością polubicie Magnusa, gdyż jego się nie da nie lubić. Wprowadza do historii sporo śmiechu, magii i zaciętości. Potrafi przyznać się do błędu i próbuje naprawiać swoje błędy. Różdżka z Fershey to cała masa magii, potknięć i prób ich wyprostowania.
Całość czyta się bardzo szybko, a to wszystko dzięki zaklętej w piórze autora magii, która w sposób prosty i plastyczny równocześnie, zabiera nas w niezapomnianą podróż. Marcin Hybel stworzył historię lekką i pouczającą. Nie zabraknie masy emocji, zwrotów akcji i jej szybkiego biegu. Płynność fabuły połączono z ogromną dawką humoru, dopracowanych kreacji bohaterów i piętrzącymi się sytuacjami, które uzależnią nas od emocji i szybkiej akcji.
Różdżka z Fershey ujęła mnie konstrukcją świata przedstawionego, którego niezauważenie stałam się częścią. Pełna refleksji o tym, czego sami byśmy sobie życzyli, nadziei na dobry finał, smutku i wzruszeń. Choć czyta się ją lekko, to na każdym kroku czuć kunszt, jakim włada autor. To w jak piękny i ciekawy sposób stworzył świat powieści, idealnie wpisuje się w pomysł na scenariusz.
Czytając tę powieść, nie myślałam o niczym, poza tym, co czekało na mnie na kartach książki. Dałam się porwać magii i ogromnej dawce humoru. Pokochałam postaci i z przyjemnością śledziłam ich losy. Oplotła mnie magia, przekonała historia, a jej bohaterowie stali się moimi przyjaciółmi, którym kibicowałam. To przygoda, którą zapamiętam na długo i polecam każdemu.
Ocena:
Jeden komentarz
Grazyna st.
Super zachęcająca recenzja.