„Czerwone szpilki” Wanda Szymanowska
Wanda Szymanowska
Wydawnictwo Białe pióro
Kolejny raz wybrałam się w podróż do Ruczaju Dolnego wraz z Antoniną, która na powrót wgryźć się musi w towarzystwo małej wsi. Jednak nic nie jest tak, jak planuje sobie nasza bohaterka.
Serce drga gdzieś nieznacznie do czekoladowego chłopca o zamglonych oczach, dusza dławi się szczęściem innych. Czy Antonina odnajdzie szczęście ? A może bycie babcią małego Johana i przyjaciółką Steni szczęśliwej i z zapałem zmieniającej mieszkańców Ruczaju wystarczy.
Antonina odkąd postanowiła odejść od męża tyrana, codziennie zmaga się z problemami wiejskiej ludności. Próbuje odszukać ich szczęście, po drodze nie dostrzegając tego, co oczywiste. Skupiona na rozwoju wsi i swoich przyjaciół, dobrze sprawdza się również w roli babci. Jednak cały czas w jej sercu jawią się dziwne uczucia, umysł poszukuje prawdy i swojego miejsca na ziemi. Antonina sama nie wie, czy tu jest jej dom, a może pora wyruszyć w dalszą podróż.
Kolejny raz możemy zagłębić się w historię Antoniny i na nowo dostrzegać przywary ludzkie, jakie spotkać można na wsi. Tym razem mieszkańcy Ruczaju spotkają się z obcokrajowcami oraz zaznają zazdrości, o sukces innych mieszkańców chcących zobaczyć coś więcej niż czerwony nos podpitego sąsiada.
Nadal jest zabawnie, jak w każdej poprzedniej części, przemyślenia bohaterki i próby zrozumienia własnych uczuć przysparzają wiele radości, ale czasem zmuszają do refleksji. Każda minuta z książką pani Wandy jest czasem dobrze spędzonym i uczącym nas wiele o mentalności ludzi wszędzie, gdzie tylko pojawia się Tośka. Język jest płynny i chodź nasza bohaterka, odchodzi lekko od bycia damą w jej mniemaniu i zaczyna troszkę kląć, książka absolutnie na tym nie traci.
„Nowe życie miało po prostu zapach rumianku i nagietka z lekką nutą rozmarynu”.
Żeby nie było tak całkiem nudno, zmian jest sporo i coraz więcej osób jest szczęśliwych, ale pojawiają się również nowi bohaterowie choćby wójt, który próbuje swych sił i u Tośki.
Tak więc ta część absolutnie nie odbiega od poprzednich i daje równie dużą satysfakcję z czytania, a problemy, jakie porusza książka, są przedstawione w lekki i prosty sposób niepozwalający na ominięcie wątku, lecz na jego analizę.
” Więc kto i po co się tu wtrąca? I co jest w tym złego, że od czasu do czasu musi żonę przywoływać do porządku? W każdym albo niemal każdym domu tak jest, że chłop potęgą jest i basta! A babskim zadaniem jest milczeć, bo co się dzieje w domu, nie powiadaj nikomu. I milczą ze wstydu! „
Serce drga gdzieś nieznacznie do czekoladowego chłopca o zamglonych oczach, dusza dławi się szczęściem innych. Czy Antonina odnajdzie szczęście ? A może bycie babcią małego Johana i przyjaciółką Steni szczęśliwej i z zapałem zmieniającej mieszkańców Ruczaju wystarczy.
Antonina odkąd postanowiła odejść od męża tyrana, codziennie zmaga się z problemami wiejskiej ludności. Próbuje odszukać ich szczęście, po drodze nie dostrzegając tego, co oczywiste. Skupiona na rozwoju wsi i swoich przyjaciół, dobrze sprawdza się również w roli babci. Jednak cały czas w jej sercu jawią się dziwne uczucia, umysł poszukuje prawdy i swojego miejsca na ziemi. Antonina sama nie wie, czy tu jest jej dom, a może pora wyruszyć w dalszą podróż.
Kolejny raz możemy zagłębić się w historię Antoniny i na nowo dostrzegać przywary ludzkie, jakie spotkać można na wsi. Tym razem mieszkańcy Ruczaju spotkają się z obcokrajowcami oraz zaznają zazdrości, o sukces innych mieszkańców chcących zobaczyć coś więcej niż czerwony nos podpitego sąsiada.
Nadal jest zabawnie, jak w każdej poprzedniej części, przemyślenia bohaterki i próby zrozumienia własnych uczuć przysparzają wiele radości, ale czasem zmuszają do refleksji. Każda minuta z książką pani Wandy jest czasem dobrze spędzonym i uczącym nas wiele o mentalności ludzi wszędzie, gdzie tylko pojawia się Tośka. Język jest płynny i chodź nasza bohaterka, odchodzi lekko od bycia damą w jej mniemaniu i zaczyna troszkę kląć, książka absolutnie na tym nie traci.
„Nowe życie miało po prostu zapach rumianku i nagietka z lekką nutą rozmarynu”.
Żeby nie było tak całkiem nudno, zmian jest sporo i coraz więcej osób jest szczęśliwych, ale pojawiają się również nowi bohaterowie choćby wójt, który próbuje swych sił i u Tośki.
Tak więc ta część absolutnie nie odbiega od poprzednich i daje równie dużą satysfakcję z czytania, a problemy, jakie porusza książka, są przedstawione w lekki i prosty sposób niepozwalający na ominięcie wątku, lecz na jego analizę.
” Więc kto i po co się tu wtrąca? I co jest w tym złego, że od czasu do czasu musi żonę przywoływać do porządku? W każdym albo niemal każdym domu tak jest, że chłop potęgą jest i basta! A babskim zadaniem jest milczeć, bo co się dzieje w domu, nie powiadaj nikomu. I milczą ze wstydu! „
Autorka stworzyła książkę, którą czyta się szybko. Akcja jest wartka a zakończenie idealnie wpasowuje się w klimat całej trylogii. Tylko tak jakoś smutno, że nasza wspólna droga się kończy.
Podsumowując, jeśli jesteście ciekawi z kim znajdzie szczęście Tośka, jak potoczą się dalsze rewolucje w Ruczaju Dolnym i czy owa miejscowość stanie się miejscem na ziemi naszej bohaterki, absolutnie polecam wam tę powieść. Dowiecie się, jak bardzo pragniemy szczęścia i stabilizacji oraz jak ciężko jest je odnaleźć w zgodzie z sobą. Zobaczycie, jak mentalność i zaszufladkowanie mogą stać się hamulcem rozwoju. Spędzicie miłe popołudnie i kto wie, może wy znajdziecie swoje odpowiednie buty, w których ruszycie dalej w świat.