„Nasze nigdy” Aleksandra Troszczyńska [Przedpremierowo]
Aleksandra Troszczyńska
Wydawnictwo Novae Res
str.204
Są książki, które kuszą okładką. Są książki, które przyciągają opisem. A co jeśli okładka zachwyci, opis przyciągnie naszą uwagę, a w środku dostaniemy coś, co nami wstrząśnie i długo nie będziemy mogli poskładać myśli?
Bree, zagubiona i samotna nastolatka jakich wiele. Próbująca okiełznać swoje demony, czyli anoreksje, w którą to wpędziła się przez bezsensowny wyścig szczurów w jednej z wielu szkół, do których uczęszczała. Ciągle sama, w nowych miejscach otoczona niepotrzebnymi przedmiotami symbolizującymi zainteresowanie rodziców. Kolejne miejsce zamieszkania i jedno spojrzenie, które pozornie nic nie znaczy, a zmieni wszystko już na zawsze. Gdy błękit za dużych oczu drobnej blondynki złączył się z zielenią jego oczu, za którymi czai się szaleństwo, utonęli oboje w przeznaczeniu, jakie zgotował im los.
Nie można uciec przed przeznaczeniem, choćbyśmy nie wiadomo jak bardzo się starali. Choćbyśmy ukrywali się wszędzie gdzie to możliwe. Niektórzy jednak nie chcą uciekać. Uwielbiają bowiem bawić się w masochistów, karmić swoje pragnienia-i gnają ku zgubie. I nikt nie jest w stanie ich powstrzymać. Bo nawet zamknięci w zupełnie odosobnionym miejscu zawsze znajdą drogę ucieczki. Drogę do swego piekła.
Harry, samotnik czy dziwak jak postrzegają go sąsiedzi. Żyje we własnym świecie wśród wypielęgnowanych krzewów róż. Codziennie walczy ze swoimi demonami, tkwiącymi w jego głowie. Dotąd rozumiała go tylko jego babcia, lecz po jej śmierci zamknął się na innych, nie prosił o pomoc, sądząc, że poradzi sobie sam. Gdy tych dwoje się spotyka, odkrywają, że nie potrafią bez siebie żyć. Karmią nawzajem swoje pragnienia, lęki i mroczne popędy.
Ona odnajduje troskę, opiekę i uczucie, których nie zaznała nigdy wcześniej.
„Ktoś, kto w całym swoim życiu nie doświadczył ani grama czułości, sam nie wie, jak zachłannie i podświadomie jej poszukuje. W każdym człowieku, w każdym geście, w każdym spojrzeniu”.
On, daje się ponieść obsesji i wypuszcza ukryte demony, nad którymi panuje lub tak sądzi.
„Ludzie znajdują zapomnienie we wszystkim. Niektórzy wybierają narkotyki, niektórzy alkohol. Jeszcze inni internet albo codzienne imprezy. Są również ci, którzy ukochali samotność, książki, sztukę. Ile ludzi na świecie, tyle sposobów. Ile na świecie zagubionych dusz, tyle obsesji. Niektórzy jednak, w całkowitej desperacji i niemocy poradzenia sobie z ciągłym odrzuceniem i własną słabością, chwytają się pierwszej osoby, która okaże im choć odrobinę uwagi […] Nie chcą dopuścić do siebie myśli, że właśnie ten jeden, konkretny człowiek jest najgorszym wyborem ich życia”.
Czy odnajdą prawdziwość uczuć w zamęcie swych umysłów? Czy poproszą o pomoc? Do czego może doprowadzić uczucie dwóch dusz tak zranionych, umysłów tak spętanych własnymi demonami?
Okładka kłamię, tu nic nie jest tak baśniowe, jak róże w zadbanym ogrodzie. Sądzisz, że masz do czynienia z romansem dwójki zagubionych ludzi, którzy w burzy swych cierpień i lęków odnaleźli szczęście w swoich oczach. Nic bardzo mylnego od początku cichutki głosik w postaci opisów rozpoczynających każdy rozdział mówi nam, że coś się stanie i nie będzie to absolutnie nic dobrego.
Bree, zagubiona i samotna nastolatka jakich wiele. Próbująca okiełznać swoje demony, czyli anoreksje, w którą to wpędziła się przez bezsensowny wyścig szczurów w jednej z wielu szkół, do których uczęszczała. Ciągle sama, w nowych miejscach otoczona niepotrzebnymi przedmiotami symbolizującymi zainteresowanie rodziców. Kolejne miejsce zamieszkania i jedno spojrzenie, które pozornie nic nie znaczy, a zmieni wszystko już na zawsze. Gdy błękit za dużych oczu drobnej blondynki złączył się z zielenią jego oczu, za którymi czai się szaleństwo, utonęli oboje w przeznaczeniu, jakie zgotował im los.
Nie można uciec przed przeznaczeniem, choćbyśmy nie wiadomo jak bardzo się starali. Choćbyśmy ukrywali się wszędzie gdzie to możliwe. Niektórzy jednak nie chcą uciekać. Uwielbiają bowiem bawić się w masochistów, karmić swoje pragnienia-i gnają ku zgubie. I nikt nie jest w stanie ich powstrzymać. Bo nawet zamknięci w zupełnie odosobnionym miejscu zawsze znajdą drogę ucieczki. Drogę do swego piekła.
Harry, samotnik czy dziwak jak postrzegają go sąsiedzi. Żyje we własnym świecie wśród wypielęgnowanych krzewów róż. Codziennie walczy ze swoimi demonami, tkwiącymi w jego głowie. Dotąd rozumiała go tylko jego babcia, lecz po jej śmierci zamknął się na innych, nie prosił o pomoc, sądząc, że poradzi sobie sam. Gdy tych dwoje się spotyka, odkrywają, że nie potrafią bez siebie żyć. Karmią nawzajem swoje pragnienia, lęki i mroczne popędy.
Ona odnajduje troskę, opiekę i uczucie, których nie zaznała nigdy wcześniej.
„Ktoś, kto w całym swoim życiu nie doświadczył ani grama czułości, sam nie wie, jak zachłannie i podświadomie jej poszukuje. W każdym człowieku, w każdym geście, w każdym spojrzeniu”.
On, daje się ponieść obsesji i wypuszcza ukryte demony, nad którymi panuje lub tak sądzi.
„Ludzie znajdują zapomnienie we wszystkim. Niektórzy wybierają narkotyki, niektórzy alkohol. Jeszcze inni internet albo codzienne imprezy. Są również ci, którzy ukochali samotność, książki, sztukę. Ile ludzi na świecie, tyle sposobów. Ile na świecie zagubionych dusz, tyle obsesji. Niektórzy jednak, w całkowitej desperacji i niemocy poradzenia sobie z ciągłym odrzuceniem i własną słabością, chwytają się pierwszej osoby, która okaże im choć odrobinę uwagi […] Nie chcą dopuścić do siebie myśli, że właśnie ten jeden, konkretny człowiek jest najgorszym wyborem ich życia”.
Czy odnajdą prawdziwość uczuć w zamęcie swych umysłów? Czy poproszą o pomoc? Do czego może doprowadzić uczucie dwóch dusz tak zranionych, umysłów tak spętanych własnymi demonami?
Okładka kłamię, tu nic nie jest tak baśniowe, jak róże w zadbanym ogrodzie. Sądzisz, że masz do czynienia z romansem dwójki zagubionych ludzi, którzy w burzy swych cierpień i lęków odnaleźli szczęście w swoich oczach. Nic bardzo mylnego od początku cichutki głosik w postaci opisów rozpoczynających każdy rozdział mówi nam, że coś się stanie i nie będzie to absolutnie nic dobrego.
Jest to dość ciekawy zabieg, bo niby wiesz od początku, co cię czeka, ale i tak z ciekawością szaleńca brniesz strona po stronie, by dowiedzieć się na „własne oczy” co czeka nas obok krzewu róży przy domu po drugiej stronie ulicy. Pochłaniasz książkę w chwilę a na końcu pomimo podszeptów narratora wszechwiedzącego przez całą twoją drogę i tak jesteś w szoku, gdy kończysz tę historię, która absolutnie nie jest łatwa.
Anoreksja, samo okaleczanie się Bree i odrzucenie przez otoczenie i najbliższą rodzinę. Tak częste w dzisiejszych czasach problemy, które łatwo wyplenić, choć odrobiną uwagi choćby rodziców czy nauczycieli. Wystarczy w porę odczytać sygnały, bo nie trzeba drugiego zranionego człowieka, żeby stała się tragedia. Bree poznała Harry’ego, ale czy jej życie wcześniej nie zmierzało do destrukcji? Czy w całej historii to On i jego demony, jego choroba doprowadzają do uzależnienia się tych dwojga od siebie i zatraceniu?
Harry boryka się z problemami psychicznymi, myśli, że daje radę. Jest opanowany, żyje w swoim poukładanym świecie, lecz gdy spotyka Bree zaczyna czuć coś więcej niż tylko potrzebę izolacji, porządku. Bree zaburza jego porządek, dając w zamian uczucia, które swoją siłą przytłaczają i tak już wciąż walczącego Harry’ego.
Dwójka młodych ludzi tak zagubiona, tak podobna do siebie. Jego duszą włada mrok, nią chęć bycia kochaną i bezpieczną. Ciekawi mnie jak potoczyłaby się ta historia, gdyby nie byli zostawieni sami sobie. Gdyby ktoś wcześniej postanowił pomóc Harry’emu zrozumieć co się z nim dzieje. Gdyby rodzice nie zapomnieli o swojej córce i zamiast pracy zauważali uczucia.
„Jego obsesja, która rosła z każdą sekundą spędzoną w towarzystwie Bree, karmiona dotykiem i zapachem jej skóry, zaczynała przerażać nawet jego. Nie chodziło tylko o pragnienie posiadania jej ciała. Nie, to byłoby za proste, zbyt banalne i bezsensowne. Gdyby wyłącznie tego chciał, już dawno by to dostał. To wszystko, jego umysł, jego demony- wszystko było zbyt złożone […]”.
Książka zmusza do refleksji, gdyż w tej historii nic nie jest tak proste, jak się wydaje. Cały czas trzymasz się nadziei, że pomoc dla obojga nadejdzie, a opisy są tylko podkreśleniem uczuć, stanu, w jakim są nasi bohaterowie. Autorka miesza nam w głowie i wychodzi jej to całkiem zgrabnie, gdyż po 204 stronach masz ogromnego kaca, a myśli krążą nieprzerwanie.
Podsumowując Książka napisana lekko, w niezwykle barwny sposób, dotyka wielu problemów. Pokazuje, jak zgubna jest samotność i ukrywanie lęków i obsesji. Pamiętajcie, że nic nie jest oczywiste i potępić jest łatwo trudniej zaś zrozumieć.
Komu polecić „Nasze nigdy”? Każdemu, kto lubi pomyśleć przy książce, wysnuć własne wnioski. Kto lubi mocne wrażenia i nie boi się czytać o czymś absolutnie niecukierkowym. W końcu obraz uczuć podszytych obsesją i chorobą psychiczną nie każdemu może przypaść do gustu, ale każdego poruszy.
Za możliwość recenzji książki i egzemplarz do tejże recenzji dziękuje Wydawnictwu Novae Res.
4 komentarze
Chabrowa
Poruszające powieści to zdecydowanie moje klimaty. Tutaj wszystko mi się podoba. Opis, okładka. Do zapisania na listę 🙂
nie oceniam po okładkach
Super recenzja! 🙂
Pozdrawiam i zapraszam do mnie. <3
http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/
Kocham Cię moje życie blog
Uwielbiam takie książki, muszę na nią zwrócić uwagę 🙂
Kasia T-J/Wielbicielka książek
Piękna okładka, od razu przykuła moją uwagę. Chętnie poznam ową historię 🙂