„Gałęziste” Artur Urbanowicz
Artur Urbanowicz
Novae Res
str. 462
Okładka. Tak, to ona była motorem napędowym, bym pokonała strach przed powieściami grozy, które gościły w moich myślach w młodości. Już dawno w swoich czytelniczych planach nie miałam powieści tego typu, ale ta książka mnie zachęciła. Czy był to dobry pomysł? A może zraziłam się do powieści, w których demony dyszą ci do ucha?
Kara, aby była karą, musi mieć też charakter wychowawczy.
Karolina i Tomek, młoda para szukająca rozwiązania swoich problemów w związku na wycieczce. Suwalszczyzna nie wita ich zbyt przyjaźnie, a problemy piętrzą się już na początku ich urlopu. Zamiast zaplanowanego noclegu trafiają do obcych ludzi, którzy w dziwny sposób wprowadzają większy zamęt w ich związku. A związek tych dwojga to niesamowicie kuriozalne połączenie. Dzieli ich praktycznie wszystko od poglądów życiowych po aspekty religijne. Jeśli nie ufasz nikomu, nawet sobie co zrobisz gdy, ktoś próbuje sprawić, byś zwątpił we wszystko?
Jeszcze się zdziwisz. Zdziwisz się, co jeszcze tutaj zobaczysz i co przeżyjesz. Zdziwisz się, jaka jest tego inwencja. Odwoła się do twoich najgłębszych, najbardziej zakorzenionych lęków, o których nawet nie miałeś pojęcia i przed którymi nie masz żadnych szans się obronić. Zdziwisz się, że można niszczyć w ten sposób twój umysł jeszcze bardziej, niż z każdym kolejnym dniem sądziłeś. Pożerać go bez pośpiechu, komórka po komórce, jak nowotwór. A przede wszystkim zdziwisz się jeszcze, do czego będziesz zdolny i jakie bariery będziesz w stanie pokonać. Ani się obejrzysz, a zamienisz się w zwierzę.
„Gałęziste” zmroziło mi krew w żyłach. Od początku historia, a raczej demony w niej zawarte łapią za gardło i trzymają do końca, raz na jakiś czas lekko popuszczając ucisk. Każdy pozornie nieistotny element, opis to cząstka głębszej całości, której absolutnie się nie spodziewasz. Myślisz sobie zwykła historia o dwójce zakochanych próbujących ratować swoje „My”, trafiających w złe miejsce. Bałam się tego, że ten element przeważy, lecz bohaterowie są świetnie skonstruowani i pomimo głębokiego sensu historii związku Karoliny i Tomka nie przesłania on całości. Tu najważniejszy jest las i jego historia.
Tak jak celem każdego zwykłego demona jest zniszczenie człowieka od środka, które rozpoczyna, wchodząc w niego i żerując na nim niczym pasożyt, tak temu uda się to w zupełnie inny sposób.
Dużym plusem są piękne i obrazowe opisy Suwalszczyzny. W momentach grozy bardzo działają na wyobraźnie i wzmagają dreszcze na plecach. Tak cały czas będziecie mieć dreszcze, będziecie czuć, że ktoś was obserwuje i czujecie na sobie jego oddech. A może będzie się wam coś wydawać ? Tu niczego nie możecie być pewni.
Świat nie jest tak prosty, by zapisać go w całości matematyką, ale lepszego sposobu, jak na razie, nie znaleziono.
Moja wyobraźnia działała na pełnych obrotach, często musiałam na chwilę odłożyć z ciężkim sercem książkę, ale jakaś niewyobrażalna siła ciągnęła mnie z powrotem nie tylko do okładki.
Dziękuje za te momenty lekkiego odprężenia, na chwile oddechu. Dziękuje, choć nic nie dały. Napięcie narastające od pierwszych stron niezmiennym tempem nie zawiodło, a koniec pierwszy raz od dawna pozwolił mi na zbieranie szczeki z podłogi. Takiego finału się nie spodziewałam. Artur Urbanowicz wie jak złapać i zatrzymać do końca czytelnika. Pozwala snuć domysły, cieszyć się możliwym odkryciem sensu historii. Tak i to by było na tyle, bo końca nie spodziewa się nikt. Ogromny szacunek za tak bujną wyobraźnię i niebanalne poprowadzenie historii.
Język powieści absolutnie mnie nie zraził, przeciwnie pomógł się wgryźć w bohaterów i całą powieść. Wszystko, absolutnie każde słowo, zwrot czy opis pasują tu idealnie.
Opierasz wszystkie swoje poglądy na tym, że boga czy jakikolwiek inny byt nadprzyrodzony można ogarnąć ludzkim umysłem. No bo w końcu przemyślałeś to i uznałeś, że jednak go odrzucasz. Miałeś jakiś wybór, uzasadniłeś sobie każde za i przeciw i podjąłeś ostateczną, taką, a nie inną, decyzję. Ale zwróć uwagę na jedną rzecz – zakładasz tu, że boga można opisać, zmierzyć, zbadać, dotknąć, opukać i logicznie wytłumaczyć jego działania. Zapędzić go w kozi róg i powiedzieć: „ha, słuchaj stary, coś mi się tu nie zgadza!”. A to jest podstawowy błąd w twoich aksjomatach! Gdyby cokolwiek z niego dałoby się zamknąć w jakiekolwiek naukowe ramy, to to nie byłby bóg. Brutalnie podsumowując, bóg jest wszechmocny i takie pionki jak my mogą mu co najwyżej naskoczyć. Nie mamy wystarczających możliwości, by mienić się mądrzejszymi od niego, ani fizycznych, ani intelektualnych. Krótko mówiąc, w swoich rozważaniach korzystasz ze złej definicji boga. Sprzeczność. Koniec dowodu.
Podsumowując, powieść trzyma w napięciu, skłania do refleksji nad bezmyślnym zachowaniem ludzi, nad ich brakiem szacunku do matki natury. Emocje w powieści są obecne cały czas, a aura unosi się nad czytelnikiem długo po zamknięciu książki.
Czy żałuje? Absolutnie nie choć momentami bałam się strasznie (serio nie czytajcie w nocy). Komu polecam ? Każdemu, kto lubi powieści grozy. Każdemu, kto nigdy ich nie czytał i każdemu, kto chce powrócić do tego gatunku. No i okładka działająca na wyobraźnie. Z niecierpliwością czekam na kolejne powieści tego autora.
Serdecznie dziękuje autorowi za możliwość przeczytania „Gałęziste”, za strach, ciarki na plecach i możliwość zbierania szczęki z podłogi.
Kara, aby była karą, musi mieć też charakter wychowawczy.
Karolina i Tomek, młoda para szukająca rozwiązania swoich problemów w związku na wycieczce. Suwalszczyzna nie wita ich zbyt przyjaźnie, a problemy piętrzą się już na początku ich urlopu. Zamiast zaplanowanego noclegu trafiają do obcych ludzi, którzy w dziwny sposób wprowadzają większy zamęt w ich związku. A związek tych dwojga to niesamowicie kuriozalne połączenie. Dzieli ich praktycznie wszystko od poglądów życiowych po aspekty religijne. Jeśli nie ufasz nikomu, nawet sobie co zrobisz gdy, ktoś próbuje sprawić, byś zwątpił we wszystko?
Jeszcze się zdziwisz. Zdziwisz się, co jeszcze tutaj zobaczysz i co przeżyjesz. Zdziwisz się, jaka jest tego inwencja. Odwoła się do twoich najgłębszych, najbardziej zakorzenionych lęków, o których nawet nie miałeś pojęcia i przed którymi nie masz żadnych szans się obronić. Zdziwisz się, że można niszczyć w ten sposób twój umysł jeszcze bardziej, niż z każdym kolejnym dniem sądziłeś. Pożerać go bez pośpiechu, komórka po komórce, jak nowotwór. A przede wszystkim zdziwisz się jeszcze, do czego będziesz zdolny i jakie bariery będziesz w stanie pokonać. Ani się obejrzysz, a zamienisz się w zwierzę.
„Gałęziste” zmroziło mi krew w żyłach. Od początku historia, a raczej demony w niej zawarte łapią za gardło i trzymają do końca, raz na jakiś czas lekko popuszczając ucisk. Każdy pozornie nieistotny element, opis to cząstka głębszej całości, której absolutnie się nie spodziewasz. Myślisz sobie zwykła historia o dwójce zakochanych próbujących ratować swoje „My”, trafiających w złe miejsce. Bałam się tego, że ten element przeważy, lecz bohaterowie są świetnie skonstruowani i pomimo głębokiego sensu historii związku Karoliny i Tomka nie przesłania on całości. Tu najważniejszy jest las i jego historia.
Tak jak celem każdego zwykłego demona jest zniszczenie człowieka od środka, które rozpoczyna, wchodząc w niego i żerując na nim niczym pasożyt, tak temu uda się to w zupełnie inny sposób.
Dużym plusem są piękne i obrazowe opisy Suwalszczyzny. W momentach grozy bardzo działają na wyobraźnie i wzmagają dreszcze na plecach. Tak cały czas będziecie mieć dreszcze, będziecie czuć, że ktoś was obserwuje i czujecie na sobie jego oddech. A może będzie się wam coś wydawać ? Tu niczego nie możecie być pewni.
Świat nie jest tak prosty, by zapisać go w całości matematyką, ale lepszego sposobu, jak na razie, nie znaleziono.
Moja wyobraźnia działała na pełnych obrotach, często musiałam na chwilę odłożyć z ciężkim sercem książkę, ale jakaś niewyobrażalna siła ciągnęła mnie z powrotem nie tylko do okładki.
Dziękuje za te momenty lekkiego odprężenia, na chwile oddechu. Dziękuje, choć nic nie dały. Napięcie narastające od pierwszych stron niezmiennym tempem nie zawiodło, a koniec pierwszy raz od dawna pozwolił mi na zbieranie szczeki z podłogi. Takiego finału się nie spodziewałam. Artur Urbanowicz wie jak złapać i zatrzymać do końca czytelnika. Pozwala snuć domysły, cieszyć się możliwym odkryciem sensu historii. Tak i to by było na tyle, bo końca nie spodziewa się nikt. Ogromny szacunek za tak bujną wyobraźnię i niebanalne poprowadzenie historii.
Język powieści absolutnie mnie nie zraził, przeciwnie pomógł się wgryźć w bohaterów i całą powieść. Wszystko, absolutnie każde słowo, zwrot czy opis pasują tu idealnie.
Opierasz wszystkie swoje poglądy na tym, że boga czy jakikolwiek inny byt nadprzyrodzony można ogarnąć ludzkim umysłem. No bo w końcu przemyślałeś to i uznałeś, że jednak go odrzucasz. Miałeś jakiś wybór, uzasadniłeś sobie każde za i przeciw i podjąłeś ostateczną, taką, a nie inną, decyzję. Ale zwróć uwagę na jedną rzecz – zakładasz tu, że boga można opisać, zmierzyć, zbadać, dotknąć, opukać i logicznie wytłumaczyć jego działania. Zapędzić go w kozi róg i powiedzieć: „ha, słuchaj stary, coś mi się tu nie zgadza!”. A to jest podstawowy błąd w twoich aksjomatach! Gdyby cokolwiek z niego dałoby się zamknąć w jakiekolwiek naukowe ramy, to to nie byłby bóg. Brutalnie podsumowując, bóg jest wszechmocny i takie pionki jak my mogą mu co najwyżej naskoczyć. Nie mamy wystarczających możliwości, by mienić się mądrzejszymi od niego, ani fizycznych, ani intelektualnych. Krótko mówiąc, w swoich rozważaniach korzystasz ze złej definicji boga. Sprzeczność. Koniec dowodu.
Podsumowując, powieść trzyma w napięciu, skłania do refleksji nad bezmyślnym zachowaniem ludzi, nad ich brakiem szacunku do matki natury. Emocje w powieści są obecne cały czas, a aura unosi się nad czytelnikiem długo po zamknięciu książki.
Czy żałuje? Absolutnie nie choć momentami bałam się strasznie (serio nie czytajcie w nocy). Komu polecam ? Każdemu, kto lubi powieści grozy. Każdemu, kto nigdy ich nie czytał i każdemu, kto chce powrócić do tego gatunku. No i okładka działająca na wyobraźnie. Z niecierpliwością czekam na kolejne powieści tego autora.
Serdecznie dziękuje autorowi za możliwość przeczytania „Gałęziste”, za strach, ciarki na plecach i możliwość zbierania szczęki z podłogi.
8 komentarzy
Kasia T-J/Wielbicielka książek
Wczoraj skończyłam lekturę książki, niebawem na blogu opiszę moje wrażenia. Wciągająca, uzależniająca, klimatyczna z niebywałym zakończeniem. Ale literaturą grozy bym nie określiła tej powieści. Nie czułam dreszczyku czy strachu. Niemniej świetna książka 🙂
Marta Daft
Na pewno zajrzę, żeby sprawdzić twoje wrażenia 🙂
onlypretender
po pierwsze uwielbiam kolorystykę Twojego bloga <3 Gałęziste również czytałam, nie w nocy (XD), i bardzo mi się podobało 😀 pozdrawiam 🙂
Marta Daft
Cieszę się wygląd bloga spędza mi sen z powiek . Ciągle szukam swojego ideału ale jestem już blisko 😀
Zakładka do książek
Lubię mocne wrażenia, ale nie jestem fankom literatury grozy. Do tej książki jakoś dziwnie mnie ciągnie :).
Pozdrawiam serdecznie
Martyna Carlli
Ja już jestem jakiś czas po lekturze 🙂 i moje wrażenia były bardzo podobne. Zdecydowanie jest to powieść warta przeczytania. Oprócz niezwykłego klimatu porusza też niezwykle istotne tematy. Zestawia niesamowite charaktery bardzo skrajne bardzo różne. Wszystkim polecam!
Pozdrawiam serdecznie 🙂
kath_ova
Czytałam tę książkę kilka miesięcy temu i przyznaję, że jest to lektura przerażająca, ale całkiem przyjemna. No i zakończenie – zaskakujące 🙂
nie oceniam po okładkach
Jeszcze nie czytałam, niemniej na pewno się skuszę! 🙂