Głosownik czyli odjechany dziennik Staszka Juraszka-Paweł Maj
Czasem odebranie czegoś oczywistego może okazać się zbawienne w skutkach. Choćby taki laptop, przy którym spędzasz godziny wolne, przez co nie masz czasu na nic więcej. Otwierają się nowe drzwi, a za nimi czeka masa możliwości. No już porzuć złość i zajrzyj.
Staszek zwany Szajbkiem to normalny jedenastolatek. Taki z rodzicami, którzy za słabą kartkówkę z matmy są w stanie zrobić dla jego dobra wiele. Nawet zabrać laptop. Tak też zaczyna się historia i powstaje Głosownik. Pozbawiony komputera chłopiec postanawia zrobić coś z wolnym czasem i energią, która wypełniła go wraz ze złością na rodziców i te sytuacje. Szajbek się nie poddaje i postanawia nagrywać bieżące wydarzenia wraz z dodatkowym komentarzem, już na początku zaznaczając, że ABSOLUTNIE nie jest to pamiętnik pokroju dziewczyńskiego.
Szalonych, niczym sam nagrywający, wydarzeń nie brakuje. Śledzenie ich przyniesie masę śmiechu, ale i otworzy drzwi do świata Staszka z 5 b. Nie tylko jego losy skrywa Głosownik. O nie, wszak w nowym przedsięwzięciu nie mogło zabraknąć Plastusia, który stworzył ksywę Juraszka, Magdy, która z czasem zyska swoją ksywę czy grabarza z wysypiska, a no i nie można zapomnieć o całej masie zabawnych i jakże świetnie wplatających się w życie nastolatków wydarzeń. Jak zamienić dramat w coś ciekawego? Przeżyć matmę i nie czuć się źle z powodu nowo narodzonego brata? Szajbek udowodni, że nie tylko kolegom jest w stanie zaimponować.
Głosownik zauważyłam na stronie jednego z patronów, a gdy pojawiła się szansa na jego przeczytanie, nie było mowy o zawahaniu. Co mnie urzekło w tej niepozornej 128 stronicowej powieści skierowanej do grupy 10+?
Niesiona ciekawością i zapewnieniami dobrego humoru postanowiłam sprawdzić, jak odbiorę historię Staszka Juraszka. Przepadłam w morzu humoru i fabule, która trafnie przedstawia życie dzieciaków na początku ich nastoletniej drogi. Pamiętam masę przygód z tamtego czasu. Jeszcze nie w pełni nastolatka mogąca cieszyć się wolnością i ogromem przygód, wyprawami w nieznane i zakazane miejsca, która ponad wszystko ceni przyjaźnie i stara się zaimponować rówieśnikom. Staszek ma podobnie. Grupa przyjaciół, niespożyta energia i problemy, które w pełni zrozumie tylko równolatek. Czemu więc nie nagrywać tego, co ważne i śmieszne, dodając do tego komentarz. Głosownik zaczyna nowy etap w jego życiu.
Autor ujął temat wchodzenia w okres nastoletni z dużą dawką humoru, ale nie zapomniał też o poważniejszych sprawach. Dzięki czemu postaci Szajbka i jego przyjaciół są jak żywe. Każde dziecko sięgające po ten tytuł odnajdzie się w rzeczywistości chłopca. Bez najmniejszego problemu złapie z nim nić porozumienia i w mig zrozumie wszystkie uczucia kłębiące się w jego głowie. Całość napisana jest lekko, przyjemnie i humorystycznie. Nie czuć granicy wieku, a sama historia zabiera nas w przyjemną podróż, w której zmagania ze światem są ważne i ciekawie przedstawione.
Tylko nie w szczepionkę…
Głosownik to nie tylko ciekawa historia. To forma, która świetnie wpisuje się w zmieniający świat. Chłopiec nagrywa smartfonem swoją codzienność, wpuszczając nas w świat swoich rozterek, przemyśleń, codzienności. Duża czcionka ułatwia samodzielne czytanie, a cała masa mniejszych i większych ilustracji podkreśla charakter głównego bohatera i samej publikacji. Uśmiałam się, jak nigdy poznając bliżej Szajbka i jego świat. Z chęcią podsunę ten tytuł siostrzenicy męża, która wciąż nie wierzy, że książka może rozśmieszać i tak trafnie pokazywać jej świat.
Humor i przesłanie sprawdzą się świetnie. Zresztą sami będziecie wracać, bo Głosownik wciąga bez pytania, a świetnie wykreowane postaci aż się proszą o zainteresowanie. Czy to nie wystarczy? Jestem pod wrażeniem formy i treści. Dawno nie czytałam książki dla dzieci… wróć nastolatków, która byłaby tak pozytywna. Myślę, że trafi ona idealnie do grupy wiekowej, dla której jest przeznaczona, a plus do niej dodany, to znak, że i my rodzice, ciocie i wujkowie, a nawet dziadkowie komfortowo poczujemy się w tym lekko szajbniętym świecie.