„Wakacje z Au Pair” Lidia Błądek
„Wakacje z Au Pair”
Lidia Błądek
Wydawnictwo Psychoskok
str.125
Natrafiłam na pierwszą książkę od dawna, która pomimo tego, że zła nie jest, zostawia po sobie lekki niedosyt. Pomimo tego cała historia przykuła moją uwagę i nie żałuje czasu spędzonego na lekturze tej powieści.
Anna, świeżo upieczona maturzystka z okolic Rzeszowa postanawia wykorzystać swoje ostatnie wakacje przed rozpoczęciem studiów medycznych w Krakowie na wyjazd w ramach programu Au Pair. Wraz z dwiema koleżankami odpowiadają na ogłoszenie znalezione w urzędzie pracy i postanawiają wyjechać do pracy w Anglii.
Pomimo lekkich oporów rodziny Ania jednak wyjeżdża i podejmuje pracę u pewnej hrabiny, jej koleżanki zaś, na czas wakacji stają się opiekunkami do dzieci. Wszystkie trzy z nadzieją, na pod szlifowanie języka, i ufnością zaczynają pracę, która jedną z nich doprowadzi w najskrytsze zakamarki pracy za granicą.
Ania trafia najciekawiej z całej trójki przyjaciółek, tak przynajmniej sądzi na początku. Praca u hrabiny jest pouczająca i ma wiele zalet, takich jak, chociażby podróże w różne strony świata. Autorka ciekawie, aczkolwiek, krótko wplata w całą opowieść motyw miłosny. Anna poznaje Simona na jednym z przyjęć, na których bywa z hrabiną. Początkowo wydaję się, że ta znajomość nie przetrwa, lecz pomimo różnic kulturowych ich związek z każdym dniem nabiera dojrzałości.
Widzisz Aniu, jesteś młoda i może tego nie zrozumiesz, ale polityka to gra wielkich interesów. Jedni walczą, pracują, a inni zbierają korzyści i decydują. W Berlinie po drugiej wojnie światowej
też była bieda, do tego stopnia, że w samym Berlinie przy blokach ludzie uprawiali warzywa i różne uprawy rolnicze, aby przeżyć. Dziś Berlin jest miastem wielokulturowym, nowoczesnym.
A niesprawiedliwość zawsze była na tym świecie. Cóż, historia ludzi jest związana z historią ich państw – odpowiedziała ze spokojem w głosie hrabina.
Wszystko jest bardzo dobrze, no i właśnie w połowie książki zastanawiasz się, co pójdzie nie tak. Praca u hrabiny jest spełnieniem marzeń, do tego podróże i mężczyzna idealny do zakochania się i ewidentnie zakochany w Tobie i co ? Okazuje się, że hrabina to niezłe ziółko a pewne skrzętnie podłożone narkotyki i o jedna podróż za dużo mogą mieć nieubłagane skutki dla naszej bohaterki. Sama dłuższy moment obstawiałam, że jednak to Simon będzie tym złym, jednak prawda szokuje, a problemy pokazują komu ufać.
Ania usiadła na twardym krześle w kącie celi, płakała i modliła się, prosząc Boga o sprawiedliwość, bo przecież wszystko, co ją teraz spotkało, jest takie niesprawiedliwe. Przypomniała sobie jak babcia, która sama jest prawnikiem, zawsze jej mówiła, że sprawiedliwość jest tylko w niebie.
Nasza bohaterka dość szybko ufa wszystkim i często to jest źródłem jej kłopotów. Wyjeżdżając do pracy, nawet przez dobrze sprawdzoną firmę możesz natknąć się na kogoś pozornie życzliwego. Autorka sprawnie, choć krótko pokazuje nam problem pracy za granicą, a także aspekty prawne i działanie konsulatów w innych krajach. Niby super i szybko się czyta, ale … No właśnie, ale. Jak dla mnie książka traci tylko w jednym aspekcie, a mianowicie w przeładowaniu opisów miejsc i ich historycznych znaczeń, a także politycznych rozmów o Unii. Gdyby skupić się bardziej na bohaterach, ich uczuciach i rozwijać sytuacje, chociażby rozkwitającego uczucia, procesu czy poznania się obu rodzin, rozszerzeniu wątku hrabiny całość byłaby genialna. Przez to jednak powieść traci na lekkości a przez brak odpowiedniego rozwinięcia, pozostawia lekki niedosyt.
W ogólnym rozliczeniu książkę polecam, każdemu, kto lubi sporą ilość opisów, ale także ciekawą historię z rodzącym się uczuciem w tle.
Za możliwość lektury dziękuje Wydawnictwu Psychoskok.
Książka bierze udział w wyzwaniu #czytambopolskie.
2 komentarze
Zakładka do książek
Ciekawa historia, aczkolwiek ja nie jestem fanką długich opisów. Po książkę raczej nie sięgnę.
Bardzo interesująca recenzja :).
Z.P.
Może przeczytam, bo brzmi dość ciekawie a niewielka ilość stron też w tym przypadku zachęca 😉